Zwiedzając na Krecie pałace minojskie lub starożytne metropolie spotyka się olbrzymie dzbany zwane Pithoi. Podobno używane były jeszcze w XIX wieku n.e. Służyły do przechowywania wszelakiego rodzaju żywności: wody, oliwy, wina, zboża, orzechów... Ich wielkość była naprawdę imponująca, gdyż potrafiły osiągać nawet dwa metry wysokości. Z uwagi na sporą ich wagę, umieszczane zwykle były na posadzce najniższej kondygnacji budynku. Często też w obsypanych ziemią zagłębieniach lub w skalnych pomieszczeniach dla zapewnienia jak najniższej temperatury. Wypełnione, były naprawdę ciężkie. Do ich transportu służyły liczne uchwyty rozmieszczone na korpusie, przez które przeciągana była lina.
Kreta specjalizowała się w produkcji wyjątkowego rodzaju wina rodzynkowego. Wysuszone winogrona dodane do napoju przed fermentacją zapewniały słodki smak. Produkt był popularny i doceniany w całym starożytnym świecie śródziemnomorskim, zwłaszcza wśród Rzymian.
Proces suszenia winogron wymagał czasu i cierpliwości. W sezonie letnim, na słońcu schły dość szybko. Zimą, przy dużej wilgotności powietrza, czas mocno się wydłużał. A zapotrzebowanie było duże.
Rzymianie kupowali ogromne ilości kreteńskiego wina. Na wyspie zatrzymywali się w drodze z Aleksandrii, skąd transportowali ziarna zbóż dla mieszkańców Rzymu. Popyt napędzała reputacja kreteńskiego wina rodzynkowego, uważanego za produkt luksusowy. Oprócz walorów smakowych, ceniono je również za rzekome właściwości lecznicze. Uznawano, że leczy bóle głowy, wypędza robaki, a nawet wspomaga płodność.
Podczas prac wykopaliskowych w Rzymie znaleziono dużą liczbę pustych pithoi po kreteńskim winie.
Szybko rosnący popyt na słodkie wino kreteńskie w Rzymie wymagał od winiarzy zwiększenia i przyspieszenia jego produkcji. Przeszkodą był czas potrzebny na wysuszenie owoców winogrona.
Badania archeologiczne wskazują, że pithoi znalezione w Knossos zawierają "ule". Może być to dowód na to, że kupcy na Krecie sprzedawali swoim rzymskim klientom podróbki towarów.
Aby sprostać popytowi, winiarze prawdopodobnie dodawali miód do wina, co sztucznie je dosładzało. Było to znacznie szybsze i tańsze rozwiązanie niż czekanie miesiącami na wyschnięcie winogron.
Jest to oczywiście hipoteza, jednak bardzo prawdopodobna. Pithoi wykopane z pieców ceramicznych z czasów rzymskich mają szorstkie wewnętrzne powierzchnie. Są wykonane tak, aby przylegały do nich plastry miodu.
Domysł potwierdza tradycyjna metoda produkcji wina rodzynkowego polegająca na gotowaniu soku winogronowego w dużych garnkach. W znalezionych w Knossos misach do mieszania napoju nie widać śladów podgrzewania.
Sugeruje to możliwość dodania miodu do wina.
Biorąc pod uwagę dużą liczbę pustych pithoi po kreteńskim winie znalezionych w Rzymie, nie wydaje się, aby miało to osłabić apetyt mieszkańców miasta na specjał z wyspy. Kupujący nie byli tym szczególnie zainteresowani. Wszystko wskazuje, że chętnie się raczyli kreteńskim winem.
Podobne odkrycia w innych greckich stanowiskach sugerują, że miód i wino mogły być mieszane przed wysyłką. Ta metoda byłaby szybsza i tańsza niż suszenie winogron długimi tygodniami. Ale czy kreteńscy producenci zastąpili tradycyjne techniki suszenia miodem? Czy rzeczywiście było to wino rodzynkowe? W końcu, czy rzymscy konsumenci o tym wiedzieli?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, podobnie jak ze wszystkim co dotyczy archeologii.