Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

Powiązane linki

Old Pyli na Kos

zwany też Palio Pyli to stara, dawno opuszczona osada, rozłożona u stóp bizantyjskiego fortu, zbudowanego w czasach dynastii macedońskiej, a więc w okresie między IX w. n.e. a XI w. n.e.

 

Zamek zyskał silne fortyfikacje, gdy Kos rządzone było przez Zakon Rycerzy Joannitów. Po twierdzy nie zostało dziś wiele do zwiedzania a jednak jest jednym z chętnie odwiedzanych miejsc, gdyż rozpościera się z niego piękny widok na pobliskie wyspy; Pserimos i Kalymnos, oraz niedaleką Turcję.

 

Zamek jest jednak na końcu drogi...

 

Na samym początku górskiej wspinaczki, z dużym prawdopodobieństwem, spotkać można... Greka. Ubrany w tradycyjny strój ewzona, ze spódniczką złożoną z 400 plis (400 lat niewoli tureckiej) czeka na dobrowolne datki. W zamian można zrobić sobie zdjęć do woli, z nim i sokołem, który za kawałek chleba usiądzie na dłoni czy ramieniu.

 

Po krótkim spacerku drogą wyłożoną kamieniami, ukazuje się tajemniczy kościółek. Choć nie jest udostępniony dla zwiedzających, z daleka zachwyca surowym, kamiennym obrysem. Herb nad wejściem, nawiązuje do Zakonu Joannitów, których znakiem rozpoznawczym był właśnie krzyż.

 

Kawałek dalej znajduje się dawna osada mieszkalna.

 

Domy, po których niewiele zostało, a które jako bardzo typowe i niczym się nie wyróżniające, kryją tragedię sprzed kilkuset lat.

 

Bowiem w 1830 roku rozpętał się tu dramat dla mieszkańców Pyli. Piekło dla wielu rodzin przyniosła choroba – cholera.

 

Dziś wiemy, że epidemia nią spowodowana, rozprzestrzenia się przez brud. Ale to dziś. Natomiast na początku XIX w. nie radzono sobie z  epidemią. Przynosiła wiele zgonów. Umierały dzieci, matki, głowa rodziny. Umierały najpierw pojedyncze osoby, później całe rodziny, w końcu śmierć zbierała coraz większe żniwo.

 

Ci, którzy jeszcze żyli, nie widząc innego wyjścia, zostawiali dom i cały dobytek, by ratować życie własne i najukochańszych osób.

 

Plac przed budynkami mieszkalnymi i małym kościółkiem, sporadycznie otwieranym, uaktywnia wyobrażenia o życiu przed tragicznym rokiem 1830. Dziś miejsce zupełnie to jest puste, nawet turystów jest niewielu, kiedyś jednak tętniło życiem. Spotykali się tu sąsiedzi, bawiły dzieci, kobiety dyskutowały….

 

Co chwilkę ktoś z turystów ożywia dzwon zwisający z drzewa jakby chciał przywołać wspomnienia sprzed wielu, wielu lat.

 

Religia zawsze była ważna. Nieważne jaka, czy do pogańskich bogów czy w Boga Jedynego. Tu także obok mieszkań i placu jest kościółek. Choć wydaje się malutki, taki jakich w Grecji jest wiele, to jednak musiał być ważny. Zamknięty, podobno kryje piękne freski.

 

Dalej, to już tylko krótka, ale dość stroma wspinaczka na zamek.

 

Gdy w XV w. częste były napady piratów oraz Turków, to tu ludność szukała schronienia. Niewiele dziś po zamku zostało. Właściwie tylko szczątki murów, raczej fortyfikacji, którą postawili tu Rycerze Joannici.

 

Widoki stąd są piękne, można zobaczyć pobliskie wyspy Pserimos i Kalimnos, oraz Turcję, w okolicach turystycznego Bodrum.

 

Miłym towarzystwem są kozy. Małe dzwoneczki zawieszone na sznureczku informują, że nie są dzikie.