Przemysłowa część Chalkidy na Evii
26 sierpnia 2020

Jak pies zmienił moje życie

Koronawirus pokrzyżował plany nie tylko wakacyjne i nie tylko moje. A jednak właśnie z jego powodu, po trzynastu latach, wakacje spędziłam w Polsce. Nie dlatego, że dostałam 500,- zł na wyjazd z dzieckiem (nie dostałam, bo moje pociechy są już dorosłe), zwyczajnie bałam się lecieć do mojej ukochanej Grecji, by nie mieć kłopotu z przekraczaniem granicy, która co chwilę jest zamykana, otwierana i znów zamykana z powodu polskich lub innego kraju, decyzji rządowych.

 

skąd u mnie pies...

 

Zawsze byłam kociarą. Uwielbiam bowiem usiąść wieczorem w wygodnym fotelu z aromatyczną kawą by poczytać lub obejrzeć wieczorne fakty  w telewizji. Towarzyszy mi wtedy kot, który szybko mości się na kolanach i domaga pieszczot.

 

Pies nie pasował do mojego stylu życia: brzydko pachnie szczególnie w deszczowe dni i wymaga wyprowadzania, także rano przed pracą. A ja... wstaję wcześnie ale po to, by mieć czas na wypicie porannej kawy i obejrzenie porannych wiadomości.

 

A jednak wbrew przyzwyczajeniom, za sprawą mojej dorosłej już córki, trafił do mojego domu czarny owczarek niemiecki. Oczywiście ani rasa, ani maść nie podlegała dyskusji, to była całkowicie Jej decyzja. Tak więc pewnego letniego dnia, zagościł w moich "czterech ścianach", kolejny czary gość (oprócz kota też czarnego) - tym razem pies.

 

I... skradł serce nie tylko moje

 

Teraz wstaję jeszcze wcześniej, by wyjść z Apollo (tak się nazywa ów czarny jegomość). Dopiero po powrocie ze spaceru piję kawę i oglądam poranne wiadomości. Po pracy, a nawet wieczorem równie chętnie wychodzę, gdy córka akurat ma inne zajęcia.

 

Moje czyste mieszkanie wciąż jest zachlapane, gdyż gdy Apollo pije wodę (a pije wciąż i na okrągło) to wszystko pływa, czyli nie tylko kuchnia. Z pyska kapie mu co najmniej przez kilka minut, czyli dokładnie tyle, ile zajmuje obiegnięcie całego mieszkania z zabawką.

 

Ale... przybiega z najdalszego zakątka mieszkania, gdy tylko wypowiem jego imię. Cieszy się dosłownie ze wszystkiego. W lot pojmuje kolejne zadania do wykonania.

 

Aby nie zatracić potencjału, który w nim drzemie, tresować go mam zamiar nie tylko samodzielnie. Apollo jest już po pierwszej lekcji z treserem. Polecam każdemu, kto ma dużego zwierzaka. Chociażby z tego powodu, by na spacerze nie pies  prowadził właściciela.

 

Na wakacje wybrałam się nad polskie morze

 

jak zorganizowałam wyjazd z psem, jak przebiegały wakacje i jak z każdym dniem zmieniał się pies, opowiem już niedługo.

 

Zapraszam

 

Przemysłowa Chalkida na Evii
Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!