26 kwietnia 2019

Jak zorganizować wyjazd, by nastolatka miło spędziła wakacje z rodzicami

Moja rodzina to trudny przypadek:

Ja, jako strzelec z głową w chmurach, zawsze chcę by wszystko kręciło się wokół mojej osoby. Najchętniej podporządkowałabym wszystkich swoim potrzebom i zainteresowaniom. I, choć jako uczennica nie lubiłam historii, uwielbiam zwiedzanie i poznawanie. Reasumując, im starsze zabytki, tym dla mnie ciekawsze.

Mój mąż to raczek, dla którego rodzina jest priorytetem. Jest jednak ogromną indywidualnością. Wciąż uczy się i mimo blisko 50-tki lubi odkrywać ciekawe miejsca. Tylko i wyłącznie dla mile spędzonych wakacji, kilka lat temu podjął się nauki języka greckiego. Obecnie zdobył certyfikat B2, co sprawia, że właściwie całkiem dobrze mówi w tym języku. Co więcej (nie wiem jak to robi), nawigację ma w głowie. Wszędzie dotrze, wszystko znajdzie, co mnie często dosłownie wkurza.

Córka, jako 17-latka żyje w innym, dla mnie mało rzeczywistym, świecie.  Z głową pełną marzeń i oczekiwań, wie jak je spełnić. Dużo oczekuje od życia, ale też jest w stanie wiele od siebie dać. Ma wyznaczony cel; już jako 10 - latka wiedziała kim chce być w przyszłości, do dziś nie zmieniła zdania.

Syna pomijam, gdyż mając 24 lata, znalazł szczęście u boku równie fajnej, młodej (mam nadzieję przyszłej synowej) kobiety.

Reasumując; jako matka marzę, by zbliżające się letnie wakacje spędzić w trójkę i by były miłym wspomnieniem dla nas wszystkich.

Jak to zrobić? - Nie lada wyzwanie.

Ja i mąż kochamy upały - córka nie. Ja i córka lubimy pogaduchy o wszystkim - mąż nie. Mąż i córka lubią dobrą kuchnię - ja od dzieciństwa odchudzam się. Jak to pogodzić?

Moim zdaniem - miłością. To słowo nigdy nie będzie przereklamowane.

Znajomi znaleźli sposób - jeżdżą w kilka rodzin, które mają dzieci w podobnym wieku. To bardzo dobre rozwiązanie, młodzież spędza miło czas, równolegle do swoich rodziców. Okazało się jednak, że nie zawsze się to sprawdza; w moim / mojej rodziny przypadku, gdy cenimy nie tylko miłe spędzanie czasu, ale także poznawanie i zwiedzanie, musieliśmy znaleźć inne rozwiązanie.

Dlatego nauczyłam się pytać - w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Okazało się, że moja 17 - letnia córka ma konkretne oczekiwania; chce by hotel był w centrum miasta, miasta na tyle dużego by mogła sama pospacerować, połazić i zasmakować znajomości języka. Czy powinnam się obawiać? Może tak, ale jestem jej matką i nikt nie zna jej tak dobrze jak ja sama. Gdy w ubiegłe wakacje byliśmy na Rodos, barman (w starszym już wieku) uwielbiał moją Maję. Dlaczego? Bo jest grzeczna, zna język i odnosi się z szacunkiem do każdego. Z ogromną przyjemnością patrzyłam, jak przepraszał innych klientów, by z uśmiechem ją obsłużyć. Bo także potrafiła znaleźć bezpieczną łódź na szkolnej wycieczce. Bo, gdy szłam ulicą, Grecy poznawali ją i opowiadali mi o swojej rodzinie. Dlaczego? Bo zachwyceni moją córką chcieli pokazać, że także mają wspaniałe dzieci.

Reasumując; jestem z niej dumna. Uwielbiam gdy opowiada mi o swoich radościach i problemach. I... tak sobie myślę; jeśli kocham swoje dziecko, niezależnie od jej wieku, czas wspólnie spędzony, będzie zawsze miłym.

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!