Tato, jeszcze tak niedawno:
przewijałeś mnie, szczególnie przez pierwsze 3 miesiące mojego życia, gdy mama chora leżała w szpitalu;
zgubiłeś mnie, gdy wypadłam Ci z sanek w drodze do żłobka, nie umiem sobie wyobrazić co czułeś, gdy wracałeś tą samą drogą aby mnie odszukać;
zmieniłeś sobie godziny pracy aby robić mi rano śniadanie i zaprowadzać do szkoły;
zobaczyłam Ciebie spłakanego, gdy zamiast iść do szkoły pojechałam do Poznania, aby kupić sobie buty, wracając wsiadłam w zły pociąg, w efekcie czego w domu byłam ok. trzeciej nad ranem;
drżącym głosem błogosławiłeś mnie, w dniu mojego ślubu, ale wcześniej wiele dni jeździłeś na działkę, aby się dobrze przygotować;
przyjechałeś do mnie do szpitala, gdy urodziłam Maję, by jako pierwszy z rodziny przywitać wnuczkę.
Dziś, gdy sama jestem matką, praktycznie dorosłych już dzieci, doceniam jeszcze coś, co wcześniej było codziennością:
Wiesz, że jako dziecko uwielbiałam gdy wyłączano prąd. Zapalaliśmy wtedy świece by... rozmawiać. Czasem o bzdetach. Każdy chciał o czymś opowiedzieć. Najbardziej lubiłam Twoje opowieści o "szkolnych figlach". Wiesz, że pamiętam o koledze z Twojej szkolnej ławki, który zostawiał zeszyty w piecu? Niestety, pewnego dnia napalono i... wszystko poszło z dymem.
Moje dzieci uwielbiały wychodzić z Tobą na spacery. Zawsze wracały pełne wrażeń i długo przeżywały Twoje opowieści, odwiedzone miejsca. Ale wiesz? Najbardziej cieszy mnie to, że Ty równie chętnie i często wspominasz tamte chwile. Znaczy to, że "żyjesz moim życiem".
Wiesz, że słowa "tradycja" nie lubi młodzież. Ale dziś je doceniam. Paradoksalnie, przez tą wstrętną pandemię, gdy musieliśmy siadać do wigilijnego lub wielkanocnego stołu na odległość, połączeni przez facebooka, brakowało mi czytania biblii, dzielenia się opłatkiem, czy święconym jajkiem. Wierzę, że wiele chwil bez komunikatora jest jeszcze przed nami.
Nauczyłeś mnie, że niezależnie od stanowiska czy pozycji, ważny jest szacunek. Pamiętam, że gdy jako młoda studentka przychodziłam do Ciebie na studencką praktykę widziałam, że byłeś szanowany. Nie tylko dlatego, że byłeś profesjonalistą. Także dlatego, że dużo wiedziałeś o swoich pracownikach i im zwyczajnie pomagałeś w ich problemach.
Pamiętam, jak podjąłeś stanowisko, w którym zacząłeś pisać różne pisma. Jak szybko inni przychodzili do Ciebie z prośbą o napisanie za nich. Reguła, która jest dla mnie do dziś wzorem to: krótko i treściwie.
Długo jeszcze mogłabym wymieniać.
Dziś wiem jedno, nie mogłabym wymarzyć sobie lepszego taty.
I jeszcze jedno; zdjęcia obejrzymy razem :)