Wielbłąd nie cieszy się najlepszą opinią gdyż podobno jest wredny. Potrafi opluć człowieka bez większej przyczyny. Tak gdzieś, kiedyś usłyszałam... przeczytałam... Zastanawia mnie natomiast owa "większa przyczyna". Powyższe zdjęcie przedstawia słynny na Lanzarote, Park Timanfaya. Ogromną atrakcją, nie tylko wśród dzieci, jest przejażdżka na wielbłądzie. Zwierzęta związane sznurkiem jeden za drugim, mają zabezpieczone pyski gdyż podobno potrafią także ugryźć.
My - ludzie plujemy na potęgę. Mam nadzieję, że nikt w domu tego nie robi, natomiast idąc ulicą nie ma możliwości nie natknąć się na owy obrzydliwy zwyczaj. Wprawdzie nie mam na myśli plucia na kogoś, tylko na chodnik, jednak czy owo zachowanie należy do eleganckich? Chyba nie tylko dla mnie - nie. Jest powszechne, a jednak nie potrafię zrozumieć jak można publicznie robić coś tak bardzo obrzydliwego.
Ugryźć natomiast czasem miałabym chęć, oczywiście pod warunkiem, że nie ucierpiałyby na tym moje zęby. My - ludzie lubimy się nawzajem wkurzać. Z jednej strony obnosimy się, dosłownie ze łzami w oczach, z uczuciem bezsilności na ludzką krzywdę i bezduszność wobec zwierząt, przekazując tym samym innym informację, że całego serca bolejemy nad wszelką krzywdą tego świata, to z drugiej strony jesteśmy wredni co najmniej tak samo jak wspomniane wyżej zwierzaki. Bowiem my - ludzie lubimy wkurzać się nawzajem. Słowami i czynami kąsamy się bezustannie. Czemu? Nikt nie niewoli nas, jak to jest z wielbłądami, z których dwugarbne jeszcze nielicznie żyją na wolności w Azji Środkowej i Afryce, ale jednogarbnych już nie spotkamy poza hodowlanymi. Śmiem twierdzić, że my - ludzie sami się zniewalamy. I nie mam na myśli kieratu domowego, pracy, czy nawet przeróżnych używek od których faktycznie uzależniamy się na potęgę i to z własnej woli. Nasza chora, wybujała i niczym nie podyktowana ambicja sprawia, że niewolimy się sami. Chcemy być we wszystkim najlepsi i we wszystkim mieć rację. Bo przecież któż ma tak czułe serce, któż wie tak dużo i któż ma w każdym momencie i na każdy temat rację, jak nie my - sami. Wszędzie tych wszystkich strasznie biednych, chorych lub samotnych dzieci jest tak dużo, że nie sposób wszystkim pomóc. Apele z prośbą o dofinansowanie operacji zamieszczane na portalach społecznościowych udostępniamy dalej, niech pomogą inni. Tego wszystkiego jest tak dużo... Cóż my biedni możemy, z tak marnej pensji żyjący.
Lubimy natomiast komentować wszystkie inne tematy, wszak nie jedno widzieliśmy a i na wielu sprawach się znamy.
Może własnie dlatego często wspominam pogaduszki z wielbłądem. Biedak, wysłuchał wszystkich moich bolączek, żali, nawet pośmiał się ze mną. Przynaję, fajnie mi się z nim gadało. A wszystko to piszę nie dlatego, że jestem inna - raczej właśnie dlatego, że jestem jedną z wielu kąsających, co nie znaczy - plujących.