Posiadłość Mon Repos znajduje się na miejscu starożytnego miasta Kerkyra, zwanej Palaeopoli. Nie wiadomo ile ruin sięgających kilka wieków p.n.e., byłoby lepiej zachowanych, gdyby wyspą nie zauroczył się sir Frederick Adam.
Przyjechał w 1824 r. jako Komisarz Wysp Jońskich, gdy Korfu było pod okupacją angielską. Bez pamięci zakochał się w tutejszej szlachciance, mężatce z dwojgiem dzieci. A ponieważ na początku XIX w., małżeństwo było rzeczą świętą, rozwody i powtórne małżeństwa nie były dobrze odbierane, a sam rozwód był trudny i długi.
Miłość nie była platoniczna, angielski okupant porwał więc wybrankę serca. Z Korfu nie wyjechali, wybudowali piękny pałac na terenie starożytnej Kerkiry. Klimat sprzyja roślinności, sprowadzili więc roślinność z całego świata. Wg niektórych doniesień, oburzenie mieszczan było tak wielkie, że służbowo wydalono go do Indii, gdzie z całą rodziną był do końca życia, nie ujrzawszy już ukochanego Korfu, dla którego zrobił jednak wiele dobrego.
Postawił tu wiele publicznych budynków, wybudował wodociąg doprowadzający czystą wodę źródlaną do miasta. Po latach, ludność Korfu w podzięce za przedsięwzięcia budowlane, postawiła mu pomnik na placu Spianada.
Latem 1861 r., na zaproszenie Anglików, na Korfu przyjechała Cesarzowa Elżbieta, zwana Sissi. Wyspa wciąż była pod okupacją angielską. Tak bardzo zauroczyła się wyspą, że postawiła tu letnią rezydencję, zwaną Achillion. Dziś jest to pałac, który po latach okupacji i okrutnych grabieżach, wciąż zachwyca.
Gdy w 1864 r. przyłączono wyspy jońskie do Grecji, posiadłość stała się bardzo chętnie odwiedzana przez króla Jerzego II. To on właśnie miejsce nazwał Mon Repos, tzn. "miejsce mojego wypoczynku".
Przez wiele lat zjeżdżała się tu na wakacje rodzina królewska.
Ciekawostką jest fakt, że urodził się tu książę Filip, mąż królowej Elżbiety.
Wg wszelkich źródeł świątynia Kardaki jest najlepiej zachowaną budowlą z czasów archaicznych. Niestety, jest bardzo trudna do znalezienia. Gdy jej szukałam i długo błądziłam z mapą w Google, mijałam tych samych turystów, którzy podobnie nie mogli jej odnaleźć.
Tablice informacyjne są ustawione bardzo wybiórczo i w żaden sposób nie informują o sposobie dotarcia. Osobiście znalazłam, wchodząc na teren Mon Repos jedyną bramą i poszłam na sam koniec parku. Dróżka, którą pokazuje mapa google jest całkowicie zarośnięta, choć później zobaczyłam, że można dostać się także spacerując wybrzeżem.
Sama budowla, szczególnie dla tych którzy lubią wszelkie ruiny, warta jest poświęcenia energii na jej znalezienie. Pochodzi z drugiej połowy VI w. p.n.e., dokładnie z 510 r. p.n.e. Wybudowana głównie w stylu doryckim, jednak prawdopodobnie przełamana była także jońskim.
Jak to w tym okresie należało do tradycji, w rzucie miała kształt prostokąta. Nie należała do największych, bo 11,95 m x 25,5 m. Grecy kochali kolumny, zresztą klimat troszkę to wymuszał. Gdyż arkady utworzone przez zadaszenie oparte na kolumnach, dawało schronienie przed słońcem i deszczem, do tego wzmagały siłę orzeźwiającego wiatru. Sześć kolumn ustawionych było wzdłuż krótszego boku i dwanaście wzdłuż dłuższego.
Świątynią poświęcona była .... no właśnie, trudno dziś stwierdzić komu; wg jednych Posejdonowi a wg innych dwóm bogom jednocześnie; Asklepiosowi (który jest opiekunem wyspy Kos) i Apollowi (opiekunowi Rodos).
Fakt, że świątynię trudno znaleźć, być może jest powodem, że zachowała się w całkiem dobrym stanie. Bowiem przez wiele wieków stała sobie całkowicie zapomniana, a odkryta zupełnie przypadkiem dopiero w XIX w. n.e. Niedaleko bowiem znajduje się małe źródełko z wodą zdatną do picia.
Pewnej wiosny, a dokładnie w 1822 r., gdy Korfu było pod okupacją brytyjską, nagle źródło wyschło. Gdy władze szukały przyczyny, odkryli ruiny świątyni, która posadowiona jest na zboczu wzniesienia Analipsi. Jeden z bloków kamiennych obsunął się i zablokował spływ wody. A ponieważ źródło nazywa się Kardaki, tak samo nazwano wtedy świątynię.
No właśnie - Kardaki, ta dziwna nazwa powstała przez wieloletnie przekręcanie pierwotnego słowa. Wenecka nazwa "vardia" oznacza "nocną zmianę", jej symbolem była kamienna głowa lwa, z której wypływało źródełko wyżej opisane.
Z czasem mieszkańcy Korfu, którzy jako Grecy, przerabiali wyrazy wprowadzane przez okupantów na swój język, stopniowo zmienili na "Vardaki" by w końcu powstała obecna nazwa "Kardaki".
Po wyjściu z samochodu, na parkingu jeszcze przed wysokimi murami okalającymi wykopaliska archeologiczne w Mon Repos, znajdują się tajemnicze ruiny ogrodzone płotem, których zwiedzanie ograniczone jest do oglądania z zewnątrz, gdyż nie ma możliwości wejścia na teren zabytkowy.
Dla każdego kto tu dotarł, a więc kto lubi, lub nawet interesuje się archeologią, ominięcie tego miejsca jest niedopuszczalne. Niestety nie ma żadnej tablicy informującej o historii miejsca. Trudno też znaleźć dokładniejsze informacje.
Przewodniki podają, że jest to wczesnochrześcijańska bazylika zbudowana na rzymskim rynku. Faktycznie, w latach 229 p.n.e. do 189 p.n.e., Kerkyra była pod panowaniem rzymskim. Pobliskie, nadmorskie rejony silnie były rozbudowywane przez okupanta. W tym miejscu znajdowało się prawdopodobnie forum, a więc rynek na którym toczyło się życie publiczne.
Statystycznie szybko Korfu porzuciło wiary pogańskie i nawróciło się na chrześcijaństwo, które przybyło tu za sprawą dwóch uczniów św. Pawła Apostoła; Jazona z Tarsu i Sosipatrusa z Patras. Nauczana przez nich "nowa religia" szybko przekonała miejscową ludność.
Jedną z pierwszych budowli była postawiona tu, w 450 r. n.e., ogromna jak na tamte czasy, bazylika. Do jej budowy wykorzystano materiał z przyległych starożytnych sanktuariów pogańskich. Była to zwyczajowo przyjęta procedura, by burzyć wszelkie pozostałości ze złych, nieprawdziwych wierzeń. Niestety dla czasów dzisiejszych, jest to jeden z głównych powodów, obok trzęsień ziemi i wojen, dla których trudno o zabytki z czasów starożytnych.
Przypatrując się bliżej ruinom, można zauważyć, że była to budowla w której wyraźnie widać podział na trzy nawy z transeptem, czyli nawą poprzeczną, prostopadłą do podłużnej, głównej osi. Przykrycie było drewniane, podłogę stanowiła mozaika, a sama budowla mocno dekorowana rzeźbami.
Niestety, już VI wiek przyniósł pierwsze zniszczenia przez Gotów, dalej przez Saracenów i Normanów w XI w, Turków w 1537 r. i wreszcie naloty podczas II wojny światowej dopełniły dzieła zniszczenia.
Z bazyliką związana jest pewna legenda. Dotyczy córki rzymskiego gubernatora o imieniu Kerkyra, która w wieku 70 lat została skazana na śmierć przez ojca za to, że nie chciała przejść na chrześcijaństwo.
Według legendy jest ona strażniczką wspaniałych skarbów ukrytych w katakumbach kościoła
Choć Hera, żona i siostra Zeusa, czczona była głównie na wyspie Samos, okazuje się, że na Korfu również miała swoją świątynię. Co więcej rozległy teren wykopalisk w Mon Repos nazwano Heraion, czyli miejsce kultu Hery. Naukowcy dowodzą dziś, że umiłowanie bogini przynieśli tu mieszkańcy Koryntu.
Jako pierwszy miejscem i ukrytymi w nim wykopaliskami zainteresował się instytut niemiecki w latach 1912 - 1914. Greccy archeologowie potwierdziły istnienie tematycznego sanktuarium dopiero w 1960 r. Potwierdzili nie tylko istnienie jednej budowli, ale zorganizowanego zespołu sanktuariów w okresie od czasów archaicznych, a więc nawet VIII w. p.n.e. do okresu hellenistycznego, który kończy się w 30 r. p.n.e.
O samej świątyni Hery niewiele wiadomo. Przyjmuje się, że główna budowla powstała w 610 r. p.n.e. Z biegiem czasu wokół powstawały inne budynki. Dla zwiedzających opisane są one tablicami z opisem budynków od A do D. Przykładowo pod koniec VI w. p.n.e. powstało sanktuarium poświęcone prawdopodobnie Apollinowi. Pozostało niewiele przedmiotów kultowych.
Badania wykazały, że w V w. p.n.e. wybuchł pożar, który strawił pierwotną budowlę poświęconą Herze. Już około 400 r. p.n.e. powstała większa, jednak postawiona na fundamentach i szczątkach pierwotnej. Postawiona w stylu doryckim o wymiarach 43,00 x 19,80 m. Wzdłuż krótszych boków miała po osiem kolumn. Pierwsze zniszczenie nastąpiło w I w. p.n.e. w wyniku pożaru. Niestety, burzliwe dzieje Korfu, jak i całej Grecji, nie pozostawiły wiele dla dzisiejszych zwiedzających. Najpierw okupacja wenecka wykorzystała świątynię do budowy fortyfikacji i dróg, późniejsi okupanci i trzęsienia ziemi, dopełniły dzieła zniszczenia.
W muzeum archeologicznym na Korfu, które jest obecnie zamknięte, można podziwiać terakotowy dach świątyni ozdobiony głowami lwów. Pozostało kilka rzeźb i elementów architektonicznych. Na samym miejscu, gdzie stała świątynia pozostało kilka elementów budulcowych i bębnów kolumn, z czego trudno doszukać się a nawet wyobrazić kształt i potęgę świątyni poświęconej jednej z głównych bogów starożytnej Grecji.
Więcej informacji znajdziesz w Przewodniku po Korfu
Teren obfituje w ruiny starożytnych świątyń sięgających VII w. p.n.e. Świadczy to o tym, że już kilka wieków przed Chrystusem, miasto tętniło życiem. Niestety, niewiele informacji z tego okresu zostało do dzisiaj, same zabytki też nie zachowały się w najlepszym stanie. Plusem jest to, że to, co dziś możemy zobaczyć, nie jest dziełem wyobraźni archeologów, lecz autentyczną architekturą i prawdziwą historią.
W 1826 r. brytyjski Komisarz Wysp Jońskich, Sir Frederick Adam, postawił tu pałac dla siebie i mężatki, w której bez pamięci się zakochał. Szlachcianka z Korfu, piękna kobieta, ale mężatka z dwojgiem dzieci, zainspirowała angielskiego szlachcica do wybudowania wspólnej przyszłości, małego ale bardzo uroczego pałacyku. Dwoje zakochanych ludzi, będących razem mimo wielu przeciwności losu, nie wiedziało wtedy, jak bardzo ich wspólna budowla wpłynie na historię całej wyspy.
W 1861 r. przyjechała tu cesarzowa bawarska, zwana Sissi. Mieszkała w niewielkim pałacyku w Mon Repos, ale szczerze zauroczyła się wyspą Korfu. Kilkudniowa wizyta zaowocowała o wiele większą i bogatszą budowlą - wspaniałym i bogatym pałacem Achillion. Co więcej, Sissi na tyle zakochała się w wyspie ale i w mitologii greckiej, że Achillion na każdym kroku nawiązuje do opowieści ze starożytności.
Gdy, w 1864 r. Korfu przyłączono do Grecji, całe Mon Repos, jak i znajdujący się tu pałacyk, stało się miejscem chętnie odwiedzanym latem przez kolejnych, greckich królów. Z jednej strony, dbano o wyspę, by ładnie sie prezentowała. Z drugiej strony, król przyjeżdżał z ogromną świtą. Cały rejon był podporządkowany "wizycie na szczycie".
Kolejna ciekawa data, to 10. VI. 1921 r., gdy urodził sie tu książę Filip, mąż królowej Elżbiety. Bardzo szybko jednak opuścił wyspę, gdyż jako dziecko wyjechał do szkół w innych krajach.
1. VI. 1973 r. zakończyło się panowanie ostatniego Króla Grecji, Konstantyna II. Od tego czasu toczył sie spór o przynależność terenu Mon Repos. Podobno teren był zamknięty dla mieszkańców wyspy aż do 1991 r., kiedy to sąd w Hadze przekazał posiadłość w posiadanie ludności Korfu.
Dziś teren jest udostępniony dla zwiedzających całkowicie bezpłatnie. Jedynie niewielką opłatę należy uiścić, chcąc zwiedzać pałacyk na terenie posiadłości. Sam park jest miejscem chętnie odwiedzanym nie tylko przez turystów.
Jest tu dużo zieleni, choć troszkę dziś zaniedbanej, jednak z dala od zgiełku typowego dla stolicy. Jest też spacerujących czy biegających mieszkańców, także na wyczynowych rowerach.
Zwiedzając Kerkirę, stolicę wyspy, każdy turysta przyjeżdża na pas startowy by popatrzeć na samoloty. Jest to miejsce miłe dla oka każdego; mały biały kościółek, urocza wysepka, no i murek wystający z poziomu morza, za którym zaraz jest pas startowy. Ma się wrażenie, że lądująca maszyna zaraz w nas uderzy. Tu, od samego rana, przyjeżdżają tłumy. Niewiele osób jednak wie, że w połowie drogi między centrum Kerkiry a lotniskiem znajduje się najstarsza część wyspy. Starożytna Kerkyra choć częściowo otoczona jest murami, to jednak można zwiedzać dowoli i bez opłat. Jak dojechać, także współrzędne do nawigacji, gdzie się zatrzymać i jak rozłożone są ruiny, znajdziesz na mapce obok.